Najpierw pojechałem na przegląd, bo niespodziewanie wyszedł na początku grudnia. Udałem się na najbliższą stację, zupełnie mi nie znaną, jak się okazało, o bardzo ambitnym podejściu do sprawy. Sprawdzili mi wszystko, zawieszenie, główkę ramy, hamulce, ustawienie światła mijania, nawet sondę do wydechu wsadzili. Gość chciał mi sprawdzać ciśnienie w kołach, ale mu ostatecznie przeszło. No a potem jazda w krzaki i błoto. Do garażu wróciłem totalnie zrypany.
No comments:
Post a Comment