Pojechałem wzdłuż Odry prawym brzegiem na zachód. W Głogowie przez most na drugą stronę i z powrotem w kierunku mniej więcej wschodnim, z zamiarem penetracji w tym miejscu słabo mi znanych terenów nadodrzańskich. Było dobrze, co zakręt to coś nowego, fajne asfalty i drogi gruntowe, szybkie szutry, aż z zachodu przyszła wielka chmura. Zaczęła się nadymać, ślinić i mnie opluwać i musiałem przerwać przyjemności, uciekać by nie zostać oblanym. Przez pewien czas jeszcze Odra trzymała mnie w szachu, nie pozwalając mi oddalić się w kierunku wschodnim, więc wrzuciłem pełen ogień na tłoki, by jak najszybciej dojechać do mostu w Ścinawie, nie fajnie. Tam, już po drugiej stronie, chmurce mogłem pokazać paluszek i niespiesznie kulać się w kierunku domu. Kolejny już raz temat do poprawy.
No comments:
Post a Comment