Za każdym razem jest tak samo. Na początku patrzę na gada i już mam go dość, czas sprzedać, po co mi to, nuda. Kupię jakiegoś małego Duka i będę naparzał gymkhanę, bo kiedyś trzeba zacząć uczyć się jeździć. Potem siadam i jadę i jadę i tak gdzieś po stu kilometrach robi się tak zarąbiście i dostaje takiego zajebistego fana z jazdy, ekscytacja, obłęd. Zaczynam w pełni czuć maszynę i to co dzieje się na styku opon z ziemią, czuję że poruszam całym globem, aaa... i jak tu sprzedać, co ja za głupoty wymyślam, dureń, a już następnym razem... Następnym razem będzie jak zwykle.
Zdradź pozycję tych mostów stalowych, może być na maila roberthd79@gmail.com
ReplyDelete