Wczoraj szybki skok do Gorlitz, wyjazd o szóstej rano, niestety w sprawach zawodowych. Miało być na chwilę a zeszło do dwunastej i pół dnia przepadło. Plan na ciekawy powrót musiałem okroić. Z tego co zostało coś tam nie znalazłem, inne były niedostępne, w sumie to słabo.
Miedziana
Gdzieś po drodze, między Bierną a Zalipiem.
Grabiszyce Średnie
Po drodze.
Leśna
Na obiad zupełnie przypadkowo wylądowałem w jakiejś przydrożnej restauracji, co się Stacja Kościelnik nazywa. Z zasady omijam restauracje, bo drogo tam i drogo jeszcze i moja kurtka strasznie śmierdzi, więc nijak nie pasuje do takich miejsc. Smrodek mieszaniny wiatru, wody, zmordowanych owadów, benzyny, a to wszystko na oleju do impregnacji. Uwielbiam ją, dodaje sznytu memu mdłemu życiu. No jak już tam wylądowałem, a nie jak z reguły w jakimś barze dla tirowców, zdecydowałem się na kulinarny eksperyment i to była dopiero jazda :)
Kościelniki Górne
Trochę sobie agresywnie pojeździłem na dobrych krętych asfaltach, a przynajmniej tak mi się wydawało. Pewnej granicy przekroczyć jeszcze nie potrafię :)
No comments:
Post a Comment