Sunride 2015 Pesaro
Pesaro w regionie Marche we Włoszech to miejsce naznaczone
historią motocykli. Nazwiska Morbidelli, Benelli, czy Rossi, jeśli nawet nie
przywołują konkretnych pojęć, zapewne obiły się już o uszy miłośnikom
motocykli.
Właśnie w tym mieście od 2013 roku odbywa się festiwal
Sunride motospeciali, którego założeniem jest dostarczenie odwiedzającym wrażeń
z zakresu motocykli, muzyki i pozytywnych wibracji.
Za pierwsze odpowiadają przeróżne warsztaty i laboratoria
modyfikujące maszyny różnej maści i w różnym guście. W tamtym roku było ich 18,
a w tym aż 21. Udało mi się porozmawiać z chłopakami z Plan B Motorcycles,
którzy wystawili w tym roku pięć maszyn. Główną atrakcją był gruntownie
przebudowany Buell M2 Cyclone, którego zadaniem będzie zdetronizowanie
wściekłego Sprintbeemera na tegorocznym Glemseck festival. Zanim to jednak
nastąpi, skryty za potężną owiewką potwór przyciąga spojrzenia jak magnes.
Przecież nie od dziś wiadomo, że zasłonięte kusi bardziej, zwłaszcza, gdy odsłonięte
jest tylne koło obute w wyczynową gumę Hoosiera. Wyobraźnia pracuje.
Kolejny ciekawy projekt to Yamaha TR1, ochrzczona przez
twórców imieniem Fireball. Motocykl ten stanowi ciekawy mariaż japońskiego
serca, wspartego na włoskim zawieszeniu (Ducati). Wszystko to zaś oprawione w
detale z aluminium (przebudowany na potrzeby wściekle grubej ramy bak
wyścigowego Nortona) i smukłą i niebanalną kanapę dopasowaną do, a jakże,
alumuniowej subramy.
Motocykl został skrócony względem oryginału, co uczyniło go
jeszcze bardziej skłonnym do połykania krętych serpentyn Lombardii.
Warto zapoznać się z innymi odważnymi projektami od Plan B
Motorcycles, choćby z niesamowitym Proto-Moto, który został zbudowany na popularnym
modelu Yamahy XT600z, który przepoczwarzył się z niepięknego enduro w klasyczne
i lekkie moto szosowe.
Duże stanowisko przygotowała Yamaha, proponując zwiedzającym
szereg przetworzonych XV950. Główną atrakcją był jednak motocykl MT-07- dzieło
Shinya Kimura stworzone zgodnie z duchem doktryny Faster Son, której efektem
jest zaprezentowany przed paroma dniami model XSR 700.
Kolejne duże stanowisko zajęło Moto Guzzi, prezentując
głównie całą gamę modeli V7 w konfiguracji a'la scrambler. Ciekawie, choć nie
porywająco. Czekamy dalej na miażdżące wieści z Mandello del Lario o
transplantacji większego serca w tą klasyczną i uroczą ramę.
Oczywiście nie zabrakło również Triumpha, ale nawet mój
aparat nie potrafił skupić uwagi na odgrzewanych w nieskończoność
Bonneville'ach. Drodzy przyjaciele- przemalowanie paru detali, upitolenie
kawałka ramy i wydechu, przykręcenie akcesoryjnej lampki i obszycie kanapy na
nowo to nie jest jeszcze powód, żeby takie moto nazywać unikatem. Dawajcie tego
następcę, bo się niecierpliwimy.
Wystawił sie również potentat z Bawarii, prezentując efekt
mariażu świata rzemieślników i fabrykantów- przyjemny R-NineT. Jest to jedyny
"klasyczny" model w palecie BMW, więc dwa egzemplarze z trudem zajęły
dostępną przestrzeń. Trzeba było się wspomagać amerykańskim pick-upem. Bez
urazy- lepiej pokazać dwa dobre, delikatnie przetworzone motocykle, niż
dziesięć identycznych w różnych kolorach. Zresztą zgodnie z przewidywaniami na
parkingu zjawiło się sporo prywatnych projektów opartych na dwuzaworowych
przodkach R-NineT.
Wracając do założeń festiwalu- za muzykę odpowiada spora
scena, na której wystąpiło sporo uwagi godnych artystów. Gwiazdą edycji był
Nick Olivieri- eks basista Kyuss i Queens Of The Stone Age. Tym razem wystąpił
w ubraniu i z gitarą akustyczną. Wystąpili też Diego Dead Man Potron, The
Quincey, Johan Tiele, Ape Skull, a na koniec band o urodzej nazwie Death by
Unga Bunga.
Co zaś z pozytywnymi wibracjami? Budowali je wszyscy-
wystawiający się rzemieślnicy- artyści, występujący artyści- artyści, goście,
zwiedzający, organizatorzy i cudowna pogoda. Klasycznie nie zabrakło testowania
odciecia zaplonu, barów z parówkami i piwem i wszędobylskiego gościa z aparatem
w ręku.
Sunride to nie jest największa
impreza środowiska customizerów, ale też nie jest to targowisko próżności
prosto z szopy. Warto się tu pofatygować, by zobaczyć z bliska motocykle z Bike
Exifa, a przy okazji zwiedzić muzeum Benelli/MotoBi oraz otwarte jedynie w
soboty muzeum Morbidelli. A jeśli kogoś interesuje jak wygląda wioska, w której
dorastał Il Dottore Valentino Rossi- Tavullia jest dosłownie pół godziny drogi
od Pesaro. Dla Doktora 15 minut.
Szwagier
No comments:
Post a Comment