Mglisto i chłodno, w Czeszowie zjechałem z asfaltu i tak przez 25 km. Dalej już na zmianę, aż do porzygu :) według wcześniej zaplanowanego śladu.
Spory kawałek drogi, jechałem tropem zwierza jakiegoś.
Szwedzki Kamień, pierwszy cel osiągnięty.
Przerwa na puszkę coli i dwa pączki.
A tak wygląda mój trampek na leżąco :) Zatrzymanie na błocku, wzorowe lamerstwo.
Miłe spotkanie. Kolega zagląda na mojego bloga i poznał mnie na drodze :) Pozdrowienia.
Buty rewelacja, twarde, mocne trzymanie nogi, dużo więcej stabilności i pewności, podczas jazdy na stojąco. Jedna wada, strasznie skrzypią podczas chodzenia, może jest na to jakiś patent?
No comments:
Post a Comment