Dzisiaj pierwszy wyjazd w tym roku. Zdjęć właściwie nie robiłem, bo nie mogłem się zatrzymać. Jechać i jechać, zakręt, prosta, dalej i dalej, pogoda idealna, 340 km, moje ręce, moja dupa. W górach, po północnej stronie jeszcze śnieg, dużo wody na drogach i piasku. Dziury w normie, widać że mrozów nie było. Motocyklistów więcej niż samochodzistów, lewa ręka od machania boli. Wszyscy wyposzczeni, gęby się cieszą, nareszcie, już będzie można żyć po ludzku.
Ładnie, ładnie...
ReplyDeleteI ja dzisiaj pierwszy raz w tym roku wyjechałem, ale dopiero po półdniowej walce z gaźnikiem. Zrobiłem tylko małą pętle na rozgrzewkę i niestety bez aparatu.
A gdzie mapka? Ja marne 100km, tak by nie stracic z oczy komina.
ReplyDeleteLSY
Jest i mapka, tak jakby, bo mało dokładna.
ReplyDelete